Katedra. Katedra Bagińskiego. Ściany i sklepienia z drewna. Kamienne posadzki. Okna otwarte na niebo. Stuk-tuptup-stuk.
Ciemność.
[Czytaj dalej ...]
"Dokładne wydeptywanie dna piekła
uparte dążenie
z pełną świadomością jego bezcelowości
ach ileż to daje satysfakcji."
[Czytaj dalej ...]
Nie ma zasięgu. Brak wifi. Nie ma telewizora, radia. Jest książka i kubek herbaty z imbirem. Cisza dzwoni w uszach.
Roztocze nie może się zdecydować, czy pachnieć zimą, wiosną czy jesienią.
[Czytaj dalej ...]
„Zamieć śnieżna wysoka - podnoszony przez wiatr śnieg na dużą wysokość, niekiedy przesłania Słońce oraz niebo.
Widoczność na wysokości oczu obserwatora (ok. 1,5 m) w zależności od natężenia zamieci jest bardzo obniżona.”
"Zamieć to pierwszy w Polsce 24-godzinny Górski Ultramaraton Zimowy, rozgrywany na Skrzycznem w Szczyrku.
Zawodnicy mają za zadanie pokonać jak największą ilość pętli: Baza - Skrzyczne - Baza, w przeciągu 24 godzin"
15 km x 1.
12:00 – 15:20.
Gniew.
[Czytaj dalej ...]
Postanowiłam, że nie pobiegnę, jeśli będzie gorąco. Nie wzięłam pod uwagę, że o 4:45 rano nie wiadomo jeszcze, czy będzie gorąco. Ups.
Siedzę z Matysem w autobusie. Matys jest dobry w te klocki, Matys przebiegł rok temu w 7 h, Matys w tym roku ma anginę
i oddychając, wydaje odgłosy jak przytkana rura. Ups.
Zapomniałam worka z czystymi ubraniami na przepak na mecie. Ups.
To będzie dobry dzień.
[Czytaj dalej ...]
Jest jakieś 35 stopni. Sielanka. Pasą się krowy, jezioro chlupocze o niską, kamienną zaporę. Jestem w Wietnamie od 4 miesięcy
i to pierwszy raz od czasu przyjazdu, gdy wokół mnie jest cicho.
Przyjechaliśmy na motorze jako pierwsi i jedyni biali, do Soc Son, 50 km na północ od Hanoi. Dookoła las.
[Czytaj dalej ...]
Wsiadam do autobusu, który ma mnie zawieźć do Szczawnicy. Jest jakaś nieprzyzwoicie wczesna godzina, mam zatrucie pokarmowe
i nie chce mi się jechać. Wpadam do biura zawodów spóźniona, zbiegam do przystanku, żeby zdążyć na ostatni autobus na linię startu.
Nadrabiam jakieś 2 km od samego biegania po Szczawnicy i szukania biura.
[Czytaj dalej ...]
- CZY ON ŚPIEWA "JEŚLI MOJĄ NIE ZOSTANIESZ POŚLĘ PARĘ DUCHÓW ZŁYCH I JUŻ CIĘ NIE ZECHCE NIKT?!"
- Buahahaha, jaki perfidny szantaż.
W życiu się tak nie śmiałam.
Za chwilę nie jest mi już do śmiechu. Po wysypaniu się z autobusu Panowie mają kibelek z widokiem na Tatry. Panie muszą trzymać, bo najbliższe krzaczki 2 km stąd.
[Czytaj dalej ...]
Stoję na słońcu. Gra muzyka, wokół kolorowo poubierani ludzie niespokojnie drepczą w miejscu.
Obok mnie Mateusz (zwany Matysem) i Konrad (zwany Rekinem) prężą się jak konie przed wyścigiem.
Obaj tworzą team „Harde Dranie”.
Jeśli ukończę ten bieg z założoną liczbą pętli – dołączę do grona Hardych. Jest o co walczyć.
[Czytaj dalej ...]